poniedziałek, 12 stycznia 2015

Śledztwo wSIECI: smaczki o sfałszowanych wyborach 2014

okładka wSIECI, 1-7 grudnia 2014
+ zdjęcie artykułu śledztwa wSIECI ws. sfałszowanych wyborów
16 listopada 2014 r. skończyła się w Polsce demokracja... Tygodnik opinii wSIECI zaangażował się w dochodzenie prawdy o wyborach samorządowych 2014. By opinie na temat najwyraźniej sfałszowanych wyborów naszej "demokracji" nie przepadły, najlepsze fragmenty śledztwa wSIECI  serwuję poniżej.

      Wybory samorządowe, owo święto demokracji, w którym uczestnictwo jeszcze niedawno miało być, według polityków wszystkich opcji, emanacją patriotyzmu, przemieniły się w fetę chamstwa i kłamstwa. Władza, chcąc ratować resztki własnego prestiżu, próbuje wmówić głosującym, że ci są idiotami nieumiejącymi postawić krzyżyka tam, gdzie powinno się go postawić, a nie stawiać go tam, gdzie się nie powinno. Sama więc na sobie stawia krzyżyk, sprzeciwiając się wyciągnięciu wniosków z wyborczych nieprawidłowości, fałszerstw małych i wielkich, z gigantycznego rozdźwięku między exit poll a wynikami wyborów - na niekorzyść jednej tylko partii, akurat opozycyjnej, ale i na korzyść jednej tylko partii akurat współrządzącej i mocno osadzonej w lokalnych sitwach "pilnujących"przebiegu wyborów. Bo nie uznaje za stosowne oczyścić polskiej demokracji ze skrajnego, z przeproszeniem, burdelu w komisjach wyborczych od Pierdziszewa do Warszawy - Krzysztof Feusette.

      Po wyborach samorządowych mamy do czynienia z kolejną odsłoną kryzysu toczącego nasze państwo od wielu lat. Ułomność jego struktur najtragiczniej ukazała katastrofa smoleńska, potwierdzały ją kolejne ujawniane afery oraz zaniedbania w sferze gospodarki wyhamowujące przyrost naturalny i zmuszające ponad 2,7 mln Polaków do życia na emigracji. (...) Zakrzykiwanie realnych ocen tego, co się przy okazji liczenia głosów wydarzało, kategorycznym przekonywaniem o uczciwości i rzetelności wyborów, to sygnały kryzysu polskiej demokracji. Ponad cztery lata temu Polacy zostali pozbawieni głowy państwa, istnieje obawa, że aktualnie, na naszych oczach zostajemy pozbawieni prawa głosu - Marta Kaczyńska.

      (...) o przyszłość Polski walczyli praojcowie, starsi bracia, rówieśnicy, i na zakończenie, dopowiadam, że mamy łatwiejszą sytuację, bo nie musimy zdobywać wolności walką zbrojną, podziemną opozycją strajkami, możemy kartą wyborczą - Jan Pietrzak z przekąsem w I śmieszno, i straszno.

       16 listopada 2014 r. skończyła się w Polsce demokracja (...) Po raz pierwszy w tej III RP policja zatrzymała, skuła w kajdanki, wrzuciła na dołek i trzymała tamże dobę dziennikarzy, którzy wykonywali swój zawodowy obowiązek i którym nikt nie zarzuca stawiania funkcjonariuszom oporu. Po raz pierwszy postawiono dziennikarzy za to przed sądem.
   W wielu i dziennikarskich, i eksperckich, i politycznych głosach tych, którzy z furią bronią tezy o uczciwości wyborów i realności niespodziewanego sukcesu PSL, czuć brak pewności, brak poczucia własnej słuszności, maskowany podwójną dawką agresji. Bo przecież na zdrowy rozum: w sytuacji, w której wyniki są radykalnie odmienne od exit poll i obliczane w warunkach kompletnego chaosu, a zarazem gwałtownie wzrosła liczba głosów nieważnych, można uznać, że fałszerstwa nie było - ale jak, na miłość Boską, można być tego pewnym? A oni są tego pewni. Są tego pewni do tego stopnia, że w tej pewności widać nieszczerość - Piotr Skwieciński.

      Luki w systemie monitorowania wyborów, niedostateczna liczba mężów zaufania, brak kamer w lokalach wyborczych, liczenie głosów nie przez pełne składy komisji, lecz przez mniejsze grupy czy poszczególne osoby. Poza tym np. decydowanie lokalnych władz o druku, dystrybucji i wyglądzie kart wyborczych. Potem część tych kart krążyła poza wszelką kontrolą, umożliwiło dorzucanie pustych, znikanie wypełnionych czy zamienianie jednych na drugie.
   Obecna władza wystraszyła się, że po raz pierwszy w III RP są podstawy, by unieważnić wybory, są podstawy, by ją oskarżyć o niedopełnienie obowiązków i stworzenie warunków do fałszerstw na wielką skalę. Dyskutowano, jak to może wpłynąć na przeciętnych Polaków i czy może wywołać gniew ludu. Rządzący uświadomili sobie bowiem, że trwały, zdawałoby się, układ polityczny może zostać wywrócony do góry nogami przez dodatkowy czynnik w postaci buntu ludu czy nawet jakiegoś polskiego Majdanu. Strach władzy i panika w jej szeregach są więc w pełni zrozumiałe i uzasadnione, bo właściwie walczą oni o życie. Stąd się bierze retoryka oskarżająca opozycję o podpalenie Polski i burzenie fundamentów demokracji - Stanisław Janecki.

      Członkowie PKW to nie są jakieś leśne dziadki, tylko ludzie z życiorysami sięgającymi czasów komunistycznych. W dodatku przeszkoleni w Rosji. (...) Otwarcie stawiają sobie za cel zablokowanie zmiany władzy. A więc czegoś, co jest istotą demokracji. 
   Polacy nie dzielą się dziś na liberałów i konserwatystów, ale na kłamców i ludzi mówiących prawdę, na złodziei i ludzi uczciwych. To podział wyraźniejszy niż to, co nam wmawiają media - Antoni Krauze.

      Niezdecydowanie Państwowej Komisji Wyborczej co do dalszego losu oddanych głosów (liczyć ręcznie? czekać na naprawę systemu informatycznego?) ukazuje stopień dezorganizacji państwa, w którym chyba już nic nie działa normalnie. Nieumiejętność przeprowadzenia wyborów po 25 latach demokratycznej praktyki rodzi konsekwencje, których wagi nie da się przecenić. Pojawiają się bowiem pytania: czy tegoroczna wpadka to tylko wypadek przy pracy, czy może potknięcie całego systemu fałszowania wyników? Dlaczego pojawiają się postulaty powtórzenia wyborów? Na co idą pieniądze przeznaczone na informatyzację państwa (mamy od tego osobne ministerstwo!)? Czy ktoś poniesie koszty klęski wyborczej organizatorów wyborów? Czy są oni (i kto z nich) za cokolwiek odpowiedzialni? - Aleksander Nalaskowski.

      Raz, że sądy w Polsce są nad wyraz czułe na grymasy władzy, dwa - ponieważ prawo daje niewiele szans ludziom kwestionującym rzetelność wyborów. Nawet gdyby przynieśli oni do sądu urny wypełnione po brzegi sfałszowanymi głosami, to i tak najpewniej dowiedzieliby się, że te głosy nie miały wpływu na ostateczny wynik - Krzysztof Czabański.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA TWOJĄ OPINIĘ :) Każda jest cenna, bo podpowiada, uczy i prowokuje, by nie stać w miejscu.