![]() |
Poster filmu 50 twarzy Grey'a - mat. prasowy |
50 twarzy Greya - czytałam, jak większość populacji damskiej (w końcu książka to bestseller od 2011 roku!). Trafiła na ekrany, ale nie zamierzam iść do kina. Adaptacja Sama Taylora-Johnsona i tak odniosła sukces, biorąc po lupę ilość rezerwacji seansu walentynkowego. Nie chcę dokładać cegiełki do triumfu tego "dzieła", które promuje patologiczną miłość. 50 twarzy Greya to sześć medialnych kłamstw o miłości. Literacki pornos, który jest kolejnym przesunięcie granic. A ja apeluję - ludzie pamiętajcie, co jest fikcją, a co rzeczywistością.
W roli Any Steele, szarej studentki anglistyki, Sam obsadził Dakotę Johnson, aktorkę o urodzie pospolitej, „ale może się podobać” (wg Wirtualnej Polski). Większość kobiet można tak opisać, więc zapewne chodziło o to, by kobiety mogły utożsamić się z tą historią. Przy okazji stwierdzam, że rzekomo wyzwolone, są jednak głęboko konserwatywne, skoro wciąż czekają na swego księcia na białym rumaku, uosabianego tutaj przez nadzianego WASP-a, potrafiącego pilotować śmigłowce i szybowce, znającego się na samochodach i literaturze angielskiej. A skoro nie są - skąd sukces 50 twarzy Greya?
Nie tylko erotyki i komedie romantyczne, ale tak naprawdę prawie każdy film zawiera wątek miłosny. I to, co wchłaniamy oglądając te medialne twory, powoduje, że (chcąc nie chcąc) uczymy się takiego pojmowania miłości. A jednak medialna miłość jest bardzo uboga w porównaniu do prawdziwej. Wiem, co piszę - w sierpniu wychodzę za mąż za człowieka, z którym łączy mnie o wiele więcej, niż widziałam w jakimkolwiek filmie.
Co do Grey'a - jeśli już nazywamy tę historię miłością od pierwszego wejrzenia, to zastanówmy się, ile tak naprawdę ich relacja ma wspólnego z miłością. Mało, bo opiera się na 6 medialnych kłamstwach o miłości.
I. Zachcianki muszą być spełniane
Ich związek oparty od początku na seksie, który wskazuje, że nie liczy się poznanie wnętrza człowieka, ale wystarczy, że jest on atrakcyjny fizycznie. Ich relacji nie nazwałabym romantycznym romansem. Przypomina mi to raczej wzajemne zaspokajanie potrzeb niedojrzałych ludzi. I tu, inaczej niż w życiu, okazuje się, że każdą wolną można poświęcić na seks; jak nie fizycznie, to fantazjując. Główni bohaterowie pragną siebie w łóżku, i tylko siebie mimo, że mało ich poza nim łączy. Co gorsza, biedna Ana początkowo jakby nie wiedziała co robi, ale umówmy się - nie jest tylko uległa i łatwa, bo przecież się zakochała.
II. Warto okłamywać bliskich i siebie
Główna bohaterka 50 twarzy Greya dla chwil ze swoim alvaro okłamuje bliskich. I robi to przez cały czas. Nie oszukuje wyłącznie rodziny, ale też siebie. Kiedy jej sumienie zaczyna się odzywać, dziewczyna robi wszystko, żeby je zagłuszyć. Christiana porównuje nawet do psychopatycznego, francuskiego gwałciciela, który zabijał swoje żony. Zamiast uciekać, woli jednak trwać w tej chorej toksycznej relacji, bo ma z tego "korzyści" (patrz punkt I.: Zachcianki muszą być spełniane).
III. Dziewictwo to choroba
Kiedy Christian dowiaduje się, że Ana jest dziewicą, postanawia natychmiastowo naprawić ten oburzający stan. Godna podziwu cnota jest przez niego traktowana jako choroba, której trzeba się błyskawicznie pozbyć. Facet początkowo nawet boi się ruszać kobietę "w tym stanie".
IV. Seks = miłość
Cała historia to fantazja o związku sadomasochisty z rozpaczliwie naiwną dziewczyną, której marzą się intensywne doznania cielesne. Niczego więcej w tym związku nie ma. Hormony, emocje, pożądanie i... tyle. Nie wiem, czy kobiety teraz tak mało wymagają od swojego mężczyzny? Poza tym, pożądanie wyłącznie fizyczne jest przeciwieństwem miłości, która polega przecież na kochaniu bezinteresownym. Pożądanie jest egoistyczne i nie bierze pod uwagę drugiej osoby, niszczy prawdziwą miłość.
V. Można się bać i kochać
Tytułowy Grey jako dziecko był wykorzystywany seksualnie. Jako dorosły mężczyzna czerpał przyjemność z zadawania i otrzymywania fizycznego bólu - wspaniałomyślnie Ana go tego oduczyła, ale czy w życiu realnym przyszłoby to tak łatwo? Bohaterka 50 twarzy Greya boi się swojego kochanka-oprawcy. Nie może być z nim szczera, bo może ją za to pobić lub w inny, chory sposób poniżyć. Mimo tego uważa, że go kocha.
VI. Stalking jest normą
Christian nie ma oporów, by sprawdzać telefon Any czy śledzić ją. Wykupił nawet firmę, w której pracuje jego uległa oraz wszystkie jej zdjęcia, by nikt inny nie mógł na nią patrzeć. To normalne? Nie to obsesja i chora zazdrość połączona z nieufnością, którą powinno się leczyć, a nie promować w mediach.
Tymczasem fanki książki są zachwycone, bo przecież Christian się nieco zmienia na lepsze. Jego nadużycia stają nagle akceptowalne - w nich tkwi urok Greya. Takie myślenie nigdy nie powinno mieć miejsca w realnym życiu. Każda forma stalkingu czy przemocy zasługuje na potępienie. Tymczasem odbiorcy 50 twarzy Greya, jakby nie byli w stanie odróżnić fikcji od rzeczywistości. Jakby książka i film niosły przesłanie, że tak można. Że to modne i możliwe.
50 twarzy Greya to pornoliteratura, którą udało się sprzedać światu jako pikantny bestseller klasy premium a nie trzeba czytać książki, wystarczy wejść na fanpage agregujący cytaty z książki, by stwierdzić, że to zwykły badziew. Ostrzegam, nie wierząc już w to, że każdy jest na tyle rozsądny i myślący, że sam potrafi obronić się przed dziadostwem walącym do nas już nie tylko drzwiami i oknami. Teraz najgorszy chłam zapada ludziom w umysły i mimo, że może by nie chcieli, są coraz bardziej egoistyczni. Przesuwają się granice, a 50 twarzy Greya to kolejne medialne przesunięcie. Podczas gdy, człowiek staje się tym, czym się karmi.
Anito. Z pełnym świadomym przekonaniem dołączam Twojego bloga do "polecanych" u mnie. Jesteś młodą, mądrą kobietą, patrzącą na świat bardzo dojrzale, nie ulegającą modom i "stadu". To będzie procentować na korzyść w przyszłości. Gratuluję. Gratuluję też Twojemu przyszłemu mężowi świetnego wyboru i życzę Wam samych dobroci. :) Jestem pod wrażeniem. Wszystkiego najlepszego. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, w imieniu narzeczonego również :)
Usuń"To będzie procentować na korzyść w przyszłości" - mam ogromną nadzieję.
Na 1000000....% :)
UsuńO mamo, kolejny post na temat tych 50-ciu twarzy. Serio, nie wiem co to za zjawisko. Ale chyba zmuszę się do przeczytania i/lub obejrzenia :)
Usuń___________
Natalia, http://www.pieceofsimplicity.blogspot.com
Również przeczytałam wszystkie części Greya, a po lekturze, przez dłuższą chwilę nie moglam zrozumieć, co czuję. To oczywiście wg mnie pornografia tyle, że autorka rzeczywiście postarała się o dość urozmaiconą akcję - w zwykłym pornusie, byłoby tylko "grzmocenie się", bez większego rozwoju innej akcji, a tu przecież mamy całkiem sprawnie opowiedzianą, naiwną historię o trudnej miłości, gdzie w końcu miłość zwycieża. Myślę, że ta piękna otoczka sprawiła, że ksiażkę przeczytałam do końca. Zresztą akurat była wiosna ;-) Natomiast w samej historii irytowało mnie wiele szczegółów. Właśnie stalking - nie znioslabym takiego faceta i bardzo szybko poszedłby w odstawkę, tym szybciej im bardziej byłby namolny. Stąd postać Any wydaje mi sie przekłamana. Po prostu takich dziewczyn nie ma! A ja lubię, kiedy powieść sprawia, że mogę uwierzyć w to, co się w niej dzieje, przenieść się na chwilę do innego świata. Oczywiście miłość i lęk wzajemnie się wykluczają, to chore. No i godna podziwu jest ta częstotliwość spółkowania i wszechobecna satysfakcja ze zbliżeń, nieźle sobie autorka pojechala w wyobraźni i tylko biedne niedoświadczone dziewczynki, czytajac książkę, mogą wyobrazić sobie zbyt wiele, albo popaść w kompleksy! Na filmie też nie byłam.
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam tej książki, na film również się nie wybieram, może ze względu na mój wiek ;)
OdpowiedzUsuńNOWY POST NA FABRYCE MIĘTY KLIK! :))
Już teraz życzę Tobie i przyszłemu mężowi samych wspaniałości! :)
OdpowiedzUsuńWyuzdanie jest już od jakiegoś czasu niestety bardzo modne. Nie jestem tylko pewien czy filmy typu "50 twarzy Grey'a" odpowiadają na potrzeby widzów, czy może je kreują... Jestem jednak skłonny zaryzykować stwierdzenie, że bliższa prawdy jest ta druga opcja. Seks, miłość, intymność zostały sprowadzone do roli produktu medialnego, który trzeba wcisnąć jak największej liczbie odbiorców, a można to osiągnąć kreując popyt. No i udało się... Choć są na szczęście ludzie, którzy potrafią demaskować te kłamstwa i cyniczne mechanizmy współczesnego biznesu :)
Pozdrawiam! :)
Dzisiaj wybieram się na ten film do kina. Nie czytałam książki i chyba jestem nieliczna..ale jestem ciekawa całego scenariusza o którym tak opowiadali mi znajomi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSam Taylor-Johnson to kobieta, reżyserka...
OdpowiedzUsuń"Pięćdziesiąt twarzy Greya" to melodramat wg filmwebu. To historia toksycznej miłości z elementami despotyzmu i sadomasochizmu. Nie każda miłość jest piękna i romantyczna. Nie wszyscy ludzie są kochający i szczerzy, a przecież w twórczości artystycznej należy pokazywać różne oblicza. Takie jest prawdziwe życie. Trzeba wiedzieć, co jest dobre, a co złe, chociaż niestety w tym rzeczywistym, szalonym świecie nie jest to takie łatwe. Ale powinniśmy próbować zrozumieć, uczyć się siebie nawzajem. Zła nie można usunąć, ono będzie zawsze, tak jak dobro. Ludzi też nie można ot tak zmienić. Człowiek często powtarza wyuczone zachowania, ma swoje doświadczenia życiowe i próbuje się odnaleźć w tym wszystkim. Nie można zrobić cenzury z życia!
PS Film obejrzałam, czytam 3 część książki.
Wszystko fajnie, gdyby tylko ludzie nie uważali, że to piękna historia godna naśladowania. Nie chciałabym, żeby sadomaso było maso, żeby było to modne i uważane za coś, co uczy w związku nie wiem... może podporządkowania, BO TAK NIE JEST. A PRAWDZIWA miłość zawsze jest piękna, choć masz rację, że nie zawsze romantyczna.
UsuńCo do artyzmu - ok, ale po co mnożyć dla mas to, co niegrzeczne? Dla hajsu? - a skutki u dzieci, które wpuszczono na salę kinową mogą być godne politowania.
Nie czytałam, film mnie też nie zainteresował, niestety ! wolę inne kino.
OdpowiedzUsuńBuziaczki ;)
Ponoć najgorszy film, znajomi wyszli z kina po 15 minutach tego "melodramatu".
OdpowiedzUsuńPróbowałam czytać, ale jednak poddałam się. Jako książka jest kiepsko napisana, czytałam lepszą książkę i kończyła się w jednej książce. Co do fabuły to powiem, że to zwykła pornografia, ale kończąca się ślubem. Bardzo rzadko zdarza się mi czytać romansy i erotyków. Uważam je za nie realne wyobrażenie o miłości, współżycie i prawdziwe życie.
OdpowiedzUsuń